Forum Forum Fanów BrainStorm Strona Główna

Forum Forum Fanów BrainStorm Strona Główna -> Wasza Twórczość! -> Opowiadanie

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu  
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Doriska
BSiaczek



Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 209
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Przeworsk


PostWysłany: Pon 17:13, 07 Sie 2006    Temat postu: Opowiadanie

Kiedyś coś mnie wzięło, żeby coś napisać i powstało takie sobie krótkie opowiadanie. Pisarki ze mne nie będzie, ale chciałam wiedzieć co o nim myslicie Wesoly Wszelkie opinie, wskazówki, rady mile widziane Wesoly
A może wy też macie swoje teksty chowane po szufladach? Pochwalcie się nimi!

„DESZCZ JESIENNY”


1.
Stałam pod drzwiami sali historycznej i myślałam, co za głupi pomysł zmieniać nam nauczyciela w drugiej klasie. Po dzwonku usiadłam do dobrze mi znanej, popisanej ławce i znudzona czekałam na przybycie nowego belfra. Perspektywa słuchania „zasad i organizacji pracy na lekcjach historii” nie wyglądała zachęcająco. Byłam w lekkim szoku, gdy do klasy wszedł przystojny, młody brunet, w ogóle niewyglądający na profesora. Rozglądnęłam się i okazało się, że nie tylko na mnie zrobił piorunujące wrażenie – wszystkie dziewczyny wlepiły w niego „maślane oczy”. Z pięknym uśmiechem przedstawił się jako Michał F. Uczy dopiero pierwszy rok. Po krótce powiedział, co miał powiedzieć i zaproponował zrobienie referatu. Zgłosiłam się pierwsza, zawsze to jakaś dodatkowa ocena. I wtedy popatrzył na mnie przeszywająco, aż moja erytrofobia dała o sobie znać. Gdy się ocknął, kazał mi zostać po lekcji omówić szczegóły. Wszyscy wyszli na przerwę, a ja zostałam przy jego biurku. Nadal patrzył na mnie tym dziwnym wzrokiem, jakby z zaciekawieniem, ale już nie było stanu nieobecności w jego oczach. Nie dało się ukryć, że mnie to krępowało. Przedstawił temat pracy i zaproponował pożyczenie odpowiedniej książki. A że miał ją w domu to dał mi swój adres żebym po nią dzisiaj wpadła. Zdziwiło mnie to, gdyż domy nauczycieli omijało się szerokim łukiem, ale on pewnie jeszcze nie przywykł do tej roli.
Wieczorem poszłam pod wskazany adres. Betonowe, szare pudło, jakich wiele. Patrzyłam z obrzydzeniem na odrapaną klatkę. Drzwi otworzyły się:
- Dzień dobry.
- O witam! Jesteś już – zrobił gest ręką zapraszający do środka.
Zawahałam się.
- Ale ja przyszłam tylko po książkę…
- Tak wiem, ale yyy muszę ją najpierw poszukać.
Nie wiedziałam, co zrobić, sytuacja wydawała mi się niezręczna.
- No wejdź, chyba mnie się nie obawiasz? – zaśmiał się.
Przekroczyłam próg, a moim oczom ukazał się bardzo przyjemny salon. Utrzymany w ciepłych barwach pomarańczy i czerwieni. Podłogę pokrywał biały, pluszowy dywan. Abażurowi lampa stojąca w rogu nadawała nastrój przytulności. Aż dziwne, że mieszkanie to należało do mężczyzny, a nie do kobiety.
Wszedł do pokoju ze szklanką soku dla mnie i zaświecił górne światło. Dopiero teraz zauważyłam piękne zdjęcia rozwieszone na ścianach.
- Czyżbyś interesowała się fotografią? – dostrzegł zachwyt na mojej twarzy.
- Lubię popstrykać od czasu do czasu.
- Należysz do grona fanów nowoczesnych cyfrówek, czy tradycjonalistów?
I tak nawiązała nam się ciekawa rozmowa. Nie zauważyłam nawet, kiedy upłynęła już godzina. Jakbym zatrzymała się w czasie i zapomniała, że istnieje taka odgórna instytucja jak – mama. Zerwałam się z kanapy zmieszana, że się tak zasiedziałam.
- Przepraszam, że zajęłam Panu tyle czasu i jeszcze raz dziękuje za książkę.
- Szkoda, że już musisz iść. Bardzo miło mi się z Tobą rozmawiało.
Na szczęście mama zajęta była oglądaniem telenoweli, więc nie skomentowała mojego powrotu. Od razu zasiadłam do pisania referatu. Skończyłam dopiero po północy. Moje myśli krążyły wokół minionego spotkania. To nienormalne, żebym tyle rozmyślała o jakimś facecie. Zanim położyłam się do łóżka, zaglądnęłam jeszcze do kuchni po kawałek czekolady. Tej pokusie nigdy nie mogłam się oprzeć, mimo 200 kalorii złowrogo spoglądających na mnie z czerwonego opakowania. Zmyłam z zębów ślady przestępstwa i zanurzyłam się w ciepłej pościeli. A śnił mi się nie kto inny jak pan M. i to w niedwuznacznej sytuacji. Po przebudzeniu stwierdziłam, że moja wyobraźnia stanowczo się zagalopowała.

Wyszłam na środek klasy i drżącym głosem przedstawiłam swój temat. Na szczęście nerwy nie zjadły mnie do końca i dostałam szóstkę. Kamień spadł mi z serca, gdy już było po wszystkim. Co jak co, ale wystąpień publicznych wyjątkowo nienawidzę, nawet tylko na forum klasy.
Po lekcji oddałam mu książkę. Niby przypadkiem dotknął mojej dłoni. Podniosłam na niego wzrok i patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Miałam wrażenie, że zaraz usłyszy bicie mojego serca. Otrzeźwił nas dzwonek na lekcję.

2.
Kilka dni później zagadnął mnie na korytarzu.
- Iza! Niedawno robiłem porządki na stryszku i wpadła mi w ręce stara lustrzanka, może chcesz zobaczyć mechanizm jej działania?
- Z przyjemnością! – odparłam bez zastanowienia.
- W takim razie bądź u mnie o 18.
- Dobrze…- dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że chyba nie powinnam była przyjąć tej propozycji, ale co się stało to się nie odstanie. Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego to robi. Przecież może mieć dziewczyn na pęczki. A nawet niewinne spotkania z uczennicą mogą mu tylko narobić dużego kłopotu. Jednak cos mnie ciągnęło, aby poddać się losowi i nie protestować jak w słynnym cytacie: ”Niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba”.
Punktualnie zjawiłam się w jego mieszkaniu. Weszliśmy do tego samego, gustownie urządzonego pokoju, lecz on sam wyglądał inaczej niż zazwyczaj - obcisły podkoszulek opinał jego pięknie wyrzeźbione ciało. Od razu przeszliśmy do rzeczy. Z zafascynowaniem zgłębiałam tajemnice tzw. „lustrzanki”. Michał był z boku za mną, ale czułam jego wzrok na sobie. Nagle kosmyk włosów opadł mi na twarz, a on z powrotem przesunął go za ucho. Drgnęłam, co on robi? Następnie odgarnął włosy z mojej szyi i zaczął ja całować. Ciarki przeszły mi po plecach…robił to tak czule i delikatnie, że nie zdołałam zaprotestować.
Jednak, gdy zsunął ramiączko koszulki, wstałam i wybiegłam z jego mieszkania. Szłam szybkim krokiem myśląc: ”No ładnie..więc chciał, żebym była kolejną łatwą panienką w jego życiorysie…o nie panie Casanovo! Nie ma tak dobrze!” Nagle poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Odwróciłam się i ujrzałam Michała.
- Iza poczekaj, to nie tak…
- Nie chcę tego słuchać! Daj mi spokój! – ruszyłam przed siebie.
- Ale Iza! Proszę cię…
Zatrzymałam się.
- O co ci chodzi? – nieświadomie przeszłam na „Ty”. Patrzyłam mu bezczelnie prosto w oczy, krępowało go to.
- No bo…ja…- plątał się – po prostu…podobasz mi się – wykrztusił.
- To już akurat zauważyłam. Coś jeszcze? Bo się śpieszę – odparłam lekceważąco.
- Tak – trochę oprzytomniał – jak cię pierwszy raz zobaczyłem to moje serce zatrzymało się, zabrakło mi tchu!
- To dziwne, bo zazwyczaj w takich sytuacjach serce bije jak oszalałe. – trochę zbiłam go z tropu.
- Iza…ja się chyba w tobie zakochałem…
- Nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia – odparłam chłodno i odeszłam. Sama nie wiem skąd wzięłam tyle odwagi, żeby go tak olać i na końcu okłamać…
Wracałam do domu pod osłoną nocy, w dziwnym humorze. Nie wiedziałam, co o tym wszystkim myśleć. Przecież taki związek i tak by nie miał szans, więc po co się angażować. Ale z drugiej strony czułam, że nie jest mi on zupełnie obojętny…

3.
Starałam się go unikać na szkolnych korytarzach, ale na nic się to zdało, gdyż spotkałam go w parku podczas spaceru z psem.
- Mam dla ciebie ofertę pracy.
- Jak to? – zdziwiłam się.
- Właściwie nie pracy tylko dobrze płatnego zlecenia.
- Skąd?
- Mój kolega z Warszawy prowadzi sklep z naczyniami i chciałby, żebym zrobił dla niego promocyjną ulotkę, na której ma być modelka przyciągająca wzrok.
- Ale ja nie jestem modelką.
- Ale tak wyglądasz.
Mimowolnie zaczerwieniłam się.
- No więc zgodzisz się na małą sesję zdjęciową?
- Myślę, że niezbyt się nadaję…
- Jako fachowiec, stwierdzam, ze jak najbardziej. Wszystkiego da się nauczyć. Poza tym zdobędziesz nowe doświadczenie.
Wizja zasilenia portfela wyglądała kusząco. Jednak jak ja miałabym się rozluźnić przed aparatem, jeśli za nim stałby Michał przeszywając mnie tym zniewalającym wzrokiem…
- Przemyślę to..
- W takim razie daj mi odpowiedź jutro w szkole.

4.

W takich trudnych decyzjach zawsze sprawdza się sposób wypisania wszystkich „za i przeciw”. I tym razem pomogło – zacznie więcej było tych „za”, więc problem z głowy.
Spakowałam do plecaka kosmetyki i sukienkę kupiona na mój półmetek. Była granatowa, długa, prosta, na wąskich szeleczkach, jej zwiewność podkreślała figurę. Powiedziałam mamie, że idę do koleżanki uczyć się. Wolałam jej nie mówić o tej sprawie, bo jak zwykle widziałaby to w czarnych barwach.
Zawiał jesienny wiatr przyprawiając mnie o drżenie A może to nie przez wiatr, tylko na myśl o zbliżającym się spotkaniu? Do końca nie byłam przekonana, czy słusznie robię, ale w sumie co mi szkodziło.
Weszłam do jego łazienki i zaczęłam się przygotowywać. Widok w lustrze moich włosów do ramion, sterczących na wszystkie strony świata wywołał grymas zrezygnowania. Nie miało sensu wklepywanie w nie kilograma pianki, po to by je ujarzmić na tę chwilę, więc najlepszym rozwiązaniem wydało mi się związanie je w kok. Rzęsy podkreśliłam tuszem, a powieki szarym cieniem. Pomalowałam usta szminką, ale wyglądały zbyt wyzywająco. Starłam je chusteczką i nałożyłam błyszczyk. Całość prezentowała się bardzo skromnie i elegancko, czyli tak jak chciałam.
Gdy wyszłam gotowa, Michał zaniemówił. Nie dało się ukryć, że był oczarowany.
- Wyglądasz po prostu pięknie.
- Dziękuję.
Usiadłam przy stole. Na porcelanowej zastawie nałożony był ryż w sosie słodko-kwaśnym, w kieliszku przygotowane było wino. Wyglądało to bardzo apetycznie, zwłaszcza, że od powrotu ze szkoły nie miałam nic w ustach. Ale przełknęłam tylko ślinkę i starałam się jak najlepiej wykonywać jego polecenia. Początkowo byłam onieśmielona, ale po jakimś czasie przyzwyczaiłam się do swojej nowej roli. Przy okazji mogłam swobodnie obserwować jego skupioną twarz.
Gdy w końcu sesja dobiegła końca, Michał zaproponował żebyśmy zjedli to co przygotował. Właściwie nie zaproponował tylko zadecydował z uprzejmą stanowczością. Nie protestowałam, jeszcze chwila, a mój żołądek sam upomniałby się o napełnienie go.
- Pewnie wolałabyś do tego mielone mięsko, ale muszę cię rozczarować, bo jestem wegetarianinem.
- Oo doprawdy? To się dobrze składa, bo ja też! – nie kryłam miłego zaskoczenia.
- No proszę! Kolejna rzecz, która nas łączy. Czy to nie ciekawy zbieg okoliczności? A może lepiej nazwać to przeznaczeniem?
- No to chyba się trochę pomyliło to przeznaczenie, albo trafiło na niewłaściwe osoby.
- Dlaczego tak sądzisz?
- Proszę pana – zaakcentowałam dobitnie słowo „pan” – nie wiem, jakie ma pan zamiary, ale proszę mnie w nie nie mieszać, mam dość kłopotów.
Spochmurniał.
- Jestem dla ciebie kłopotem?
- W tej chwili wybawieniem, dzięki tej pracy, ale na tym się kończy relacja między Panem, a mną.
Nie spodziewał się u mnie takiej stanowczości.
- Proszę nie mów na mnie per pan, gdy jesteśmy sami.
- Przepraszam, ale chciałam PANU przypomnieć, że jesteśmy tu służbowo.
- Iza…ja oszalałem na twoim punkcie, nie widzisz tego?! – wstał i podszedł do mnie. Przysiadł na dywanie i trzymając moją dłoń, patrzył błagalnym wzrokiem. I co ja miałam z nim począć? Całe moje staranie zachowania zimnej krwi i obojętnej postawy wobec niego, poszło na marne…Te jego brązowe duże oczy, które śnią mi się po nocach, czekały bezradnie na moją reakcję. Nigdy nie sądziłam, że będę musiała stanąć przed tak drastycznym wyborem: iść za głosem serca czy słuchać rozsądku? Nie byłam w stanie podjąć teraz tej decyzji. Przy nim nie myślałam racjonalnie.
- Muszę już iść. Mama na pewno już się martwi, gdzie się tyle podziewam.
- Odprowadzę cię.
- Nie, jeszcze nas ktoś zauważy…
- Nie obchodzi mnie to. Iza, nie ważne, co się może stać, jestem gotowy na wszystko, byleby tylko być z tobą. Wystarczy jedno twoje słowo…
- Dobranoc – wyszłam.

5.

Nie pomógł zimny prysznic, nie pomogła noc, która i tak była bezsenna. Po szkole snułam się jakby nieobecna. Wróciłam myślami do wszystkich naszych wspólnych chwil, których było tak niewiele, odtworzyłam w pamięci każdy jego nieśmiały gest i z każdym wspomnieniem było mi trudniej odmówić jego dużym oczom. To nie było zwykłe szczeniackie zauroczenie, nie czułam czegoś takiego nigdy dotąd. Na myśl o Hubercie – moim pierwszym „chłopaku” z podstawówki, aż się uśmiechnęłam pod nosem. Wtedy wszystko było takie proste, nawet mama chwaliła się sąsiadkom, że mam jak to mawiała – „Narzeczonego”. A teraz…co by powiedziała, gdyby się dowiedziała, że jestem zakochana w o 9 lat starszym facecie, w dodatku moim nauczycielu… Zakochana? Pierwszy raz pojawiło się to słowo w moich myślach. Czy to jest prawdziwe zakochanie? A gdzie te motylki, o których tyle piszą w gazetach? Zaraz zaraz, a to zdenerwowanie przed spotkaniem z nim, to nie są owe motylki? No to jednak się nie wymigam…Zakochałam się. Tak, to stało się faktem. Tylko teraz mam się cieszyć czy płakać?
- Hej Iza! Co tak siedzisz jakbyś świata nie widziała? Naćpałaś się czy niewyspałaś? W sumie mała różnica…- z rozważań wyrwała mnie Magda, szkolna kumpela.
- O cześć. A tak sobie filozofuję.
- No wiesz!? Też nie masz nic innego do roboty tylko bawić się w Sokratesa.
- Magda..? A ty jak myślisz, warto dla miłości ryzykować i poświęcić wszystko?
- No ba, jasne, że tak. Nie ma rzeczy ważniejszej od miłości.
- Nawet, jeśli wiąże się z wieloma kłopotami?
- Hmm piękne chwile spędzone z ukochana osobą wynagrodzą wszystkie cierpienia. Zresztą, nie ma róży bez kolców.
Dzwonek na lekcje. Trzeba się wziąć w garść i skupić na nauce.
- Co teraz mamy?
- Historię.
Mój zapał opadł…jak przeżyję beż zawału te 45 minut to będzie dobrze…
Michał wydawał się przygaszony.
- Co on taki dzisiaj nie w sosie? – usłyszałam głos Julki.
- Pewnie problemy sercowe hihi – Olka zawsze tylko o jednym.
- Jakie można mieć problemy z takim gościem? Kochać i tyle – nic trudnego.
Nie mogłam tego słuchać.
- Sorry dziewczyny, ale możecie nie gadać? Nie mogę się skupić!
- ok. ok. wyluzuj…
Na kolanach, pod ławką otworzyłam książkę do polskiego. Niestety nie uszło jego uwadze, że nie skupiam się na lekcji. Stanął nade mną, kosmyk włosów opadł mu na oko.
- Co robisz?
- Uczę się na pamięć wiersza Leopolda Staffa „Deszcze jesienny”.
- Piękny wiersz, ale teraz jest historia, więc proszę to schować.
Byłam zła.


6.

Wracałam ze szkoły w deszczu. W duchu przeklinałam jesień, której tak nie lubiłam. Stanęłam na przejściu i zobaczyłam Michała. Jechał bordowym cinquacento – mój ulubiony kolor - pomyślałam. Również mnie dostrzegł, więc szeroko się uśmiechnął. Nie zauważył, że światła zmieniły się na czerwone. Popatrzyłam niespokojnie, ale usłyszałam tylko pisk opon i przeraźliwy huk. Otworzyłam oczy, które ze strachu same się zamknęły. Na środku krzyżówki stał tir i kawałek pogniecionej, bordowej blachy. Oparłam się o znak, żeby nie upaść. Obrazy przesuwały się jakby w zwolnionym tempie: karetka, biegnący ludzie, coraz większy tłum gapiów i słowa szemrzące na ich ustach „nie żyje”. W głowie mi szumiało, myślałam, że zaraz zemdleję. Osunęłam się na chodnik i dopiero teraz popłynął wodospad łez z moich oczu. Ktoś do mnie podszedł, nie pamiętam kto..
Jakimś cudem znalazłam się w domu. Leżałam na łóżku wsłuchując się w szum na dworze

„(…) To w szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno…
Jęk szklany…płacz szklany…a szyby we mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny…
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny…

Ktoś mnie opuścił w ten chmurny dzień słotny…
Kto? Nie wiem…Ktoś odszedł i jestem samotny…(…)”


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anula
Moderator



Dołączył: 10 Mar 2006
Posty: 424
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin


PostWysłany: Pon 20:59, 07 Sie 2006    Temat postu:

mi się podoba, na prawde bardzo fajne opowiadanie Wesoly tylko szkoda, że tak smutno się kończy, ale tak jest lepiej Wesoly

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hope
Administrator



Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 747
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków


PostWysłany: Wto 20:17, 08 Sie 2006    Temat postu:

Doriska! Ty babo wredna

przez Ciebie się poplakalam Crying or Very sad jeszcze kurcze sluchalam "Goodbye my lover" i to mnie jeszcze bardziej wzruszylo-dobilo Crying or Very sad


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Olga
BSiątko



Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Czw 15:04, 10 Sie 2006    Temat postu:

A ja zaraz przeczytam, kiedys ktos dal mi opowiadanie o podobnym tytule...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Fanów BrainStorm Strona Główna -> Wasza Twórczość! Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin